-
Uwadze przyszłych mam – początki jedzenia i picia a rozwój mowy
Dziś chciałabym napisać o początkach, które są takie same u każdego dziecka. Niezależnie od tego z iloma językami będzie miało ono styczność.
Kiedy rodzi się dziecko rodzice z utęsknieniem wyczekują pierwszych słów. Magiczne „mama” i „tata” witane jest przez otoczenie niejednokrotnie ze łzami wzruszenia. Bliscy cieszą się, że maluch zaczyna mówić. Ale czy na pewno to właśnie początek mówienia?
Proces doskonalenia mowy jest bardzo żmudny i skomplikowany. Zaczyna się na długo przed pojawieniem się dziecka na świecie i nie składa się na niego jedynie wzbogacanie zasobu słownictwa czy rozumienie. Rodzicom dzieci, z którymi pracuję często tłumaczę, że mowa nie jest schowana w szufladce w mózgu, do której zostały włożone słowa ale składają się na nią liczne procesy związane z dojrzewaniem mózgu, rozwojem funkcji poznawczych, całego ciała i wszystkich zmysłów. No, ale od początku. Wspólnego dla wszystkich początku…
Bo to się zwykle tak zaczyna…
W 8. tygodniu życia płodowego, 2-centymetrowy wówczas płód zaczyna wykonywać pierwsze ruchy przeponą. Możemy uznać to za początek oddychania, które jak wiadomo jest podstawą procesu wydobywania przez człowieka dźwięków, również mówienia. W tym samym czasie pojawiają się pierwsze odruchy warg i języka. To właśnie dzięki nim, dziecko będzie potrafiło prawidłowo ssać. Z tygodnia na tydzień dziecko rozwija swoje umiejętności związane z oddychaniem, połykaniem i ssaniem. Umiejętności te pełnią kluczową rolę w wyrazistości i jakości produkowanej mowy.
Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym, że sposób w jaki dziecko je w pierwszym roku życia może mieć ogromny wpływ na późniejszy rozwój jego mowy? Często zachęcam rodziców do autorefleksji podczas mówienia i zdania sobie sprawy z tego co dzieje się wówczas z aparatem artykulacyjnym.
Podczas produkcji mowy zaangażowanych jest około 70 mięśni twarzy i jamy ustnej. Nadawanie mowy to świetnie skoordynowana współpraca mięśni języka, warg, policzków, żuchwy, podniebienia. To dokładnie te same mięśnie, które biorą udział w ssaniu, gryzieniu i żuciu. Dlatego tak istotnym jest co i jak dziecko je w pierwszych miesiącach życia.
Zalety karmienia piersią
Jako neurologopeda bardzo gorąco zachęcam mamy do karmienia piersią. Proces ten doskonale wzmacnia koordynację ruchów mięśni, o których wspominałam wyżej. Jest dla dziecka zdecydowanie trudniejsze od picia z butelki, przez co staje się lepszym treningiem owocującym w przyszłości prawidłową realizację trudnych głosek. Naturalne karmienie kształtuje również kontrolę oralną oraz pomaga w tworzeniu prawidłowego toru oddechowego. Zawsze bardzo dopinguję wszystkie mamy podczas niełatwej drogi, jaką jest karmienie naturalne. Wiem to, bo sama jestem mamą. I nie byłabym sobą, gdybym w tym miejscu nie wspomniała o wędzidełku. To właśnie skrócone wędzidełko odpowiada za większość trudności ze ssaniem oraz bolesność piersi u matki w trakcie karmienia. Dlatego, w razie jakichkolwiek trudności, warto szukać pomocy i wsparcia u doradcy laktacyjnego lub logopedy. Dobry specjalista znajdzie przyczynę trudności i z pewnością pomoże w ich rozwiązaniu.
Jeśli jednak z jakichś przyczyn nie udaje się karmić piersią szukajmy takich smoczków, których kształt będzie najbardziej zbliżony do kobiecej piersi i takich, które mają właściwą sprężystość i elastyczność. Podczas karmienia należy zawsze pamiętać, by pozycja oraz ustawienie butelki nie ograniczały ruchów żuchwy. Ważne, by zarówno ze smoczkiem uspokajaczem oraz soczkiem butelkowym pożegnać się przed 18. miesiącem życia.
Jak właściwie karmić malucha?
Kolejne funkcje mające ogromny wpływ na rozwój mowy to gryzienie i żucie. Około 6. miesiąca życia karmienie wyłącznie mlekiem staje się niewystarczające i dieta dziecka jest rozszerzana. Dla mnie jako logopedy bardzo ważnym jest, aby zadbać o prawidłową pozycję podczas jedzenia. Siedzenie powinno być stabilne, stopy powinny być podparte a dziecko nie może być odchylone do tyłu. Nie powinniśmy rozpraszać dziecka zabawkami. Pod żadnym pozorem nie wolno karmić dziecka przed telewizorem, smartfonem czy tabletem. Taki pomysł może zaowocować w przyszłości brakiem świadomości spożywania pokarmów, zaburzeniami integracji sensorycznej, a w skrajnych przypadkach zadławieniem. Jeśli karmimy łyżeczką, zadbajmy o to, by była ona twardsza i niezbyt duża. Łyżeczkę podajemy prostopadle do twarzy dziecka kładąc ją na język i czekając aż dziecko samo zamknie buzię i zbierze z niej pokarm. Często popełnianym błędem jest ocieranie pokarmu o górną wargę podczas wyciągania łyżeczki z jamy ustnej.
Dlaczego logopedzi nie lubią niekapków?
I już na koniec chciałabym napisać o kubkach niekapkach, o które często jestem pytana. Wiem, że rodzice lubią te kubki w przeciwieństwie do logopedów. Są wygodne, można wziąć je na spacer i nie powodują wyrzutów sumienia, jak butelka ze smoczkiem. Kubek tego rodzaju utrwala jednak niedojrzały sposób pobierania i połykania płynu, co z punktu widzenia prawidłowej artykulacji nie jest korzystne. Przetrwałe połykanie niemowlęce powoduje wady zgryzu i jest przyczyną opóźnionego rozwoju mowy. Zalecam, by na spacerze sięgać po kubeczki z wbudowaną słomką. Ci, którzy mnie znają wiedzą, że bardzo polecam słomki. Stymulują one bowiem niezmiernie ważny mięsień okrężny ust. Kiedy dziecko siedzi już stabilnie i samodzielnie, oraz gdy potrafi pobierać pokarm z łyżeczki, zachęcam do nauki picia z kubka otwartego. Na początek najlepszym będzie tzw. kubek profilowany ze specjalnym wycięciem, taki jak np. DoidyCup. Umiejętność picia z kubka pomaga w prawidłowym kształtowaniu się prawidłowej artykulacji.
Widzimy więc, że podczas ssania, picia, gryzienia, żucia i połykania dziecko wykonuje tysiące powtórzeń ruchów. Pamiętajmy, że mięśnie odpowiedzialne za te procesy są też zaangażowane w produkcję mowy. Dbajmy więc o to, by były to prawidłowe wzorce motoryczne, które będą pozytywnie wpływać na późniejszą artykulację oraz właściwy rozwój mowy.
-
Słuchacie, a nie słyszycie!
Kiedy po 10 latach swojej pracy terapeutycznej w Brukseli zdecydowaliśmy się na powrót do Polski przyszedł czas na refleksje i podsumowania.
Do dziś nie wiem jak to się stało, że 10 lat przeminęło tak szybko. Jak więc łatwo się domyślić, refleksje były głównie osobiste, ale nie zabrakło także i tych zawodowych.
Dla celów naukowych, ale także do zaspokojenia własnej ciekawości pokusiłam się o podsumowanie problemów dzieci, z jakimi spotkałam się przez dekadę mojego życia w Belgii. Analizą objęłam dostępną mi dokumentację grupy 70 dzieci, które w latach 2009 – 2018 trafiły do mnie na diagnozę logopedyczną w miejscach, w których pracowałam. Analizując dokumentację szybko przekonałam się o tym, że jest jeden wspólny mianownik, który powtarza się u większości dzieci – SŁUCH.
Problemy ze słuchem u dzieci, z którymi pracowałam zawsze miały zawsze którąś z trzech przyczyn:
- migdałki
- wysiękowe zapalenie ucha środkowego
- Centralne Zaburzenia Przetwarzania Słuchowego (wynikające często z powyższych przyczyn)
Jak to z tymi migdałkami jest?
Zdarza się, że kiedy w gabinecie lub po drugiej stronie kamerki widzę dziecko z charakterystycznie niedomkniętą buzią oraz słyszę specyficzną dla powiększającego się migdała mowę nosową od razu wiem jakie będą dalsze kroki postępowania terapeutycznego. Wiem również, że rodzic z którym dziecko przyszło do gabinetu odpowie twierdząco na moje pytanie: czy dziecko chrapie w nocy? Często doda również, że jest niespokojne. W tej sytuacji, według mnie wyjście jest tylko jedno. Wysyłam dziecko do laryngologa po to, by ocenił stan migdałków, zbadał słuch oraz zdecydował o tym jak wyleczyć problem. Niestety z przerośniętymi migdałkami jest tak, że zaburzają nam drożność dróg oddechowych w obrębie gardła środkowego. Pokłosie tego to nawracające zapalenia zatok i gardła. Są też przyczyną wielu trudności artykulacyjnych u dzieci oraz wpływają na budowę twarzoczaszki (nieprawidłowy zgryz, problemy z próchnicą). Co dla mnie, jako dla logopedy, jest niezwykle istotnym – prowadzą również do niedosłuchu.
Często kiedy mówię o tym rodzicom, widzę ich powątpiewające uśmiechy. “Niemożliwe, przecież Janek dobrze słyszy, zwłaszcza jak mówię, że mam czekoladę”. Zachęcam wówczas do zastanowienia się nad tym, ile w języku polskim mamy głosek, które tylko troszeczkę różnią się od siebie -> b p , t d, w f. Czasem mikroubytek słuchu, spowodowany przez migdał sprawia, że różnicowanie tych głosek jest dla dziecka niemożliwe.
Wysiękowe zapalenie ucha środkowego
Jeśli czytasz ten tekst i Twoje dziecko skończyło 8 lat, istnieje duże prawdopodobieństwo, że i Wy macie na swoim koncie historię z wysiękowym zapaleniem ucha. Okazuje się bowiem, że aż 80 procent dzieci w przedziale wiekowym 6 mcy – 8 lat miało taki epizod w swoim życiu. Jest to choroba sezonowa, nasilająca się w okresie jesienno – zimowym. Zapalenie ma charakter przewlekły (od 1 do 3 miesięcy), jednak na tyle podstępny, że dziecko nie zgłasza żadnych dolegliwości bólowych. Zalegający w jamie bębenkowej płyn nie daje bowiem objawów ostrego zapalenia. Również rozwijający się wówczas niedosłuch jest na tyle dyskretny, że nie wzbudza obaw otoczenia. Jeśli zauważymy zatem, że nasze dziecko ma zmienny nastrój, nagle staje się nadpobudliwe, prosi Cię o powtórzenia słów i podgłośnienie telewizji koniecznie skontaktuj się z laryngologiem. Niestety długotrwały niedosłuch w okresie wczesnodziecięcym niekorzystnie odbija się na rozwoju mowy oraz zdolnościach intelektualnych i społecznych dziecka.
Centralne Zaburzenia Przetwarzania Słuchowego (CAPD)
Kiedy spotykam dzieci z dużymi trudnościami w rozumieniu poleceń złożonych (np. połóż książkę na stole, a lalkę obok lampki) zadaję rodzicowi kilka pytań. Zazwyczaj, gdy słyszę, że dziecko ma trudności z funkcjonowaniem w klasie, bo rozprasza je hałas, ma trudności artykulacyjne, nie różnicuje głosek sz, cz, rz, dż, s, c, z, dz, trudno jest mu nauczyć się czytać i pisać, łatwo się “wyłącza”, wtedy zachęcam do wykonania badań w kierunku CAPD.
O Centralnych Zaburzeniach Przetwarzania Słuchowego CAPD (Central Auditory Processing Disorders) mówimy wtedy, gdy dziecko słyszy dźwięki ale jego układ nerwowy nie obrabia ich tak jakbyśmy tego oczekiwali. Mózg ma problem z przetworzeniem bodźców dźwiękowych, które do niego docierają. Aby zdiagnozować CAPD musimy być zawsze w stu procentach pewni, że dziecko dobrze słyszy i nie boryka się z niedosłuchem. Wczesne rozpoznanie i wdrożenie odpowiednich działań terapeutycznych są kluczem do sukcesu terapii.
Pułapka wielojęzyczności
Z doświadczeń terapeutycznych logopedy polonijnego wynika, że symptomy ucznia borykającego się z trudnościami ze słuchem (spowodowanymi najczęściej wysiękowym zapaleniem ucha, przerostem migdałków, trudnościami z przetwarzaniem słuchowym) są często niezauważalne, bo mylone z trudnościami językowymi dzieci wielojęzycznych. Problemy, jakie pociągają ze sobą trudności słuchowe są często bagatelizowane i niediagnozowane. Niestety czujność rodziców, bywa niejednokrotnie uśpiona przez specjalistów, którzy mają w zwyczaju zaburzenia mowy rozwoju mowy dziecka przypisywać wielojęzyczności, nie szukając źródła problemu.
Drodzy rodzice dzieci wielojęzycznych – bądźcie szczególnie wyczuleni na słuch Waszych dzieci. Nie bójcie się szukać, sprawdzać i badać!
-
Kim jestem i jak zostałam logopedą polonijnym?
Witam serdecznie na moim blogu. W swoim pierwszym poście spróbuję powiedzieć coś więcej o sobie oraz o tym jak postanowiłam zostać logopedą polonijnym.
Sztuki jaką jest logopedia uczyłam się podczas studiów magisterskich na Uniwersytecie Pedagogicznym w Krakowie. Jeszcze w czasie ich trwania wyjechałam na stypendium do Brukseli, gdzie przez rok studiowałam na tamtejszym uniwersytecie. Etap ten zapoczątkował moją przygodę z wielojęzycznością. To tam po raz pierwszy zetknęłam się z Polonią i stawiałam pierwsze kroki jako logopeda polonijny. Tam też cieszyłam się z pierwszych terapeutycznych sukcesów oraz martwiłam niepowodzeniami.
Praca w polskiej sekcji Szkoły Europejskiej nr 1 w Brukseli (EEB1), współpraca z Punktem Konsultacyjnym przy Polskiej Misji Katolickiej oraz z polskimi ośrodkami dydaktycznymi w Leuven, były niewątpliwie cennymi etapami kształtującymi mnie nie tylko jako terapeutę ale i człowieka. W 2017 r. ukończyłam również podyplomowe studia neurologopedyczne prowadzone przez Collegium Medicum UJ oraz Zakład Neurolingwistyki Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie. W 2018 r., po 10 latach pobytu w Belgii wróciłam do domu. Obecnie mieszkam w swej rodzinnej, górskiej miejscowości na południu Polski. Pracuję jako neurologopeda w Ośrodku Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczym oraz w Punkcie Wczesnego Wspomagania Rozwoju w Ustroniu. Miejsce to jest niewątpliwie niepowtarzalne. Nigdy wcześniej dotąd nie spotkałam tylu wspaniałych, mądrych, kreatywnych i inspirujących osób w jednym miejscu. Jestem wdzięczna za to, że mogę wśród nich przebywać i od nich się uczyć.
W drugiej połowie 2020 wzięłam udział w projekcie “Latająca Poradnia – online” organizowanym przez Ośrodek Rozwoju Polskiej Edukacji Za Granicą (ORPEG). Jego celem było przeprowadzenie konsultacji – w związku z pandemią w trybie online – logopedycznych, psychologicznych, oraz fizjoterapeutycznych. W ramach projektu przebadane zostało blisko 1000 dwu- i wielojęzycznych dzieci z wielu krajów świata. Doświadczenie to przypomniało mi o potrzebach rodzin polskojęzycznych mieszkających poza granicami naszego kraju. Pokazało również, że dwujęzyczność, z całym swoim bogactwem jest także taką sytuacją w życiu młodego człowieka, w której musimy być wyjątkowo uważnymi.
“Bardzo łatwo bowiem przeoczyć trudności rozwojowe dziecka zrzucając je na poczet dwujęzyczności.”
Osoby wychowujące dzieci za granicą doskonale zdają sobie sprawę z trudności z dostępem do logopedy polskojęzycznego. Najczęściej jest to możliwe jedynie przy okazji urlopu czy wakacji w kraju. Problem ten dodatkowo pogłębiła pandemia COVID19. Tymczasem regularność spotkań z logopedą jest kluczowa z punktu widzenia wyników terapii.
Mam nadzieję, że uda mi się Państwa przekonać, że konsultacje online ze mną mogą pomóc w pokonywaniu trudności językowych Twojego dziecka.